Bartosz Bukowski Bartosz Bukowski
508
BLOG

Korwin, Urbaś i sztuka manipulacji

Bartosz Bukowski Bartosz Bukowski Polityka Obserwuj notkę 8

Z pewnym opóźnieniem obejrzałem dyskusję w Polsat News pomiędzy JKM a panem Urbasiem. Specjaliści od manipulacji nazywanej – dla zmylenia przeciwnika – public relations mogliby traktować to nagranie jako materiał szkoleniowy. Pan Urbaś wystąpił przystrojony w piórka eksperta, który cały czas domagał się jakichś mitycznych „wyliczeń” i „kalkulacji”. Jednocześnie jednak nie kwapił się z wytłumaczeniem widzom przy użyciu jakiej to metodologii udało mu się sfalsyfikować założenia programowe Korwina. Cały czas domagał się od przeciwnika szczegółowych, precyzyjnych prognoz i wyliczeń. Żądania te były wysuwane nawet przy wygłaszaniu przez Korwina najbardziej oczywistych prawideł ekonomicznych. Oglądając ten żenujący występ miałem wrażenie, że gdyby Korwin-Mikke zaczął zachwalać mycie zębów Urbaś zażądałby danych odnośnie tworzywa z jakiego zrobione są szczoteczki i ich złego wpływu na dziąsła.
    Ja pamiętam pana Urbasia z czasów gdy jeszcze nie przeszedł na ciemną stronę mocy uosabianej przez portal Tomasza Lisa. W związku z tym wiem, że w rzeczywistości jest on bardzo inteligentnym człowiekiem, który po prostu uznał, że łatwiej będzie wygrać mu spór uciekając się do manipulacji. Jak na inteligentnego człowieka przystało wybrał on metodę dość wyrafinowaną, jaką jest odwoływanie się do – szeroko rozumianej – metodologii naukowej. Nie brakowało więc frazesów typu „już student I roku ekonomii wie, że...”.
    Psychologia już dawno temu opisała zjawisko polegające na tym, że człowiek jest dużo bardziej skłonny uwierzyć osobie, która powołuje się na tzw. „naukowe fakty” i naukową metodologię nawet jeżeli argumenty drugiej strony są bardziej rzeczowe i rozsądne.  Udowodniono na przykład, że przestępcy są dużo bardziej skłonni przyznać się do popełnienia przestępstwa gdy przedstawi im się ekspertyzy biegłych zajmujących się odciskami palców lub badaniem DNA. Dużo częściej są natomiast skłonni iść w zaparte gdy przedstawi im się zeznania naocznych świadków. Tymczasem w rzeczywistości wartość perswazyjna tych dowodów jest często korzystniejsza na rzecz zeznań naocznych świadków niż ekspertyz, które niekiedy są tylko poszlakami. O ile jednak człowiek wyobraża sobie wejście w polemikę z drugim człowiekiem o tyle czuje się bezradny gdy idzie o kwestionowanie dowodów „naukowych”. Co więcej, tkwi w nim głęboko zakorzenione przeświadczenie o nieomylności metodologii naukowej.
    To samo zjawisko zauważył również Roman Dmowski obserwując życie polityczne w Polsce pod zaborami. Tomasz Urbaś wyciągnął zaś wnioski z tych obserwacji przyjmując naukową retorykę w celu zdyskredytowania oponenta i wykreowania wokół siebie aury eksperta. Wielu telewidzów na pewno nabrał na tę sztuczkę, ale mam nadzieję że przynajmniej ośmieszył się w oczach archetypowego studenta I roku ekonomii. Tenże student powinien, bowiem wiedzieć, że precyzyjne wyliczenia można wskazać tylko w sytuacji gdy wszystkie dane są znane. Taka sytuacja zarówno w gospodarce wolnorynkowej jak i komunistycznej nie jest zaś możliwa. Możliwe jest wyłącznie określenie tendencji i oszacowanie jej skali. I to jest oczywiste nie tylko dla ekonomisty, ale i prawnika!
   
Jeżeli ktoś ma życzenie obejrzeć, poniżej zamieszczam link:


https://www.youtube.com/watch?v=2inyDbaL1p8

 

bartoszbukowski1986@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka